piątek, 17 lipca 2009

-RECENZJA- SILENT HILL 2


Silent Hill 2, czyli tytuł od panów z Konami. Firmy, która swoimi grami od zawsze wyznaczała nowe standardy. Jedną z nich był właśnie Silent Hill wydany w 1999 roku na konsolę Playstation. Gra zmieniła obliczę growych horrorów. Do czasu Silent Hilla rządziły zombie i wylatujące zza ściany potwory. Jednak po premierze dziecka Konami, wszystko uległo zmianie. Zaczęło straszyć to, czego nie widzimy. Sam nastrój wykreowany przez dziwne zdarzenia i towarzyszącą im muzykę, nie tyle co przerażał, lecz powodował u graczy dziwne uczucia w okolicach żołądka. W końcu zapowiedziano kontynuację Cichego Wzgórza z cyferką 2.

Silent Hill 2 ukazał się na konsolę Playstation 2 w 2001 roku. „Gra robiona na konsolę nowej generacji pewnie jeszcze bardziej urzeczywistni oddawany strach” - takie przynajmniej nadzieje mieli fani. Zacznę od tego, że tematyka zbytniej zmianie nie uległa. Tylko gra postanowiła jeszcze bardziej zajrzeć do umysłu graczy i coś im tam poprzestawiać.



Silent Hill 2 opowiada o losach Jamesa Sunderlanda. Dostał on list od swojej żony, która podaje miejsce, w którym się znajduje i prosi go, aby do niej dołączył. Szkopuł w tym, że ona nie żyje od 3 lat. Już od pierwszych słów wypowiedzianych przez bohatera wpadamy w wir zdarzeń. Wir, który swoją siłą wciąga nas i nie pozwala wyjść. Silent Hill to nic innego jak miasteczko wypoczynkowe, położone na górzystych terenach. Fabuła w grze jest bardzo ciekawa - bliżej jej do filmów Lyncha, niż typowej rzeźni potworów. To właśnie ta pogmatwana opowieść jest najmocniejszym elementem tej pozycji.

Jeśli już mówimy o mocnych elementach, to zacznijmy od oprawy graficznej. Grafika w Silent Hillu raczej nie powinna być urocza czy kolorowa i na szczęście taka nie jest. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to przede wszystkim wykonane z pomysłem lokacje. Skoro to miasteczko wypoczynkowe, to wspaniale pasuje tu pierwsza lokacja jaką jest kibelek położony przy punkcie widokowym. Spowite mgłą ścieżki w lesie i farmy. Bardzo ładnie to wszystko wygląda. Daje to poczucie, że jesteśmy na jakimś odludziu. W mieście jest szaro buro i ponuro, natomiast we wszelkich budynkach ciemno i "zimno". Niektórzy mogą dostać opadu szczeny, gdy podniosą latarkę i przejdą się z nią przez jakiś pokój oświecając meble. Efekty świetlne i cienie to pierwsza klasa. Rzadko można coś takiego oglądać, a szczególnie nie w produkcjach z 2001 roku.
Jak to było w pierwszej części, historia ukazywana jest przez renderowane filmiki, ale też te robione na silniku gry. Osobiście nigdy w grach nie przepadałem za renderowanymi cut-scenami, ale te mają swój specyficzny klimat. Jeszcze jednym plusem, jeśli chodzi o design, są postacie. Do scen przerywnikowych używano techniki Mo-Cap, przez co ruchy bohaterów, jak i ich mimika, wyglądają prześwietnie. Do wyboru mamy również opcję Noise, czyli tak zwanych szumów, która sprawia, że obraz wygląda jak ten wyświetlany z poszarpanej taśmy filmowej.



Kolejnym wspaniałym aspektem Silent Hilla jest muzyka. Została w całości skomponowana przez Akirę Yamaokę. Tego samego pana, który pracował przy pierwszym Silent Hillu. Muzyka to ogólnie ambient połączony z takim spokojnym brzmieniem gitar. W trakcie spacerku przygrywa spokojna melodia, a gdy tylko wpadniemy na jakąś kreaturę, to z głośników wydobywają się różne niepokojące dźwięki. Odgłosy w grze nie są szczególnie wybitne, np. broń niekiedy brzmi jak pistolet na kapiszony. Jednak cała reszta jest taka, jaka być powinna.

Sama akcja przedstawiona jest z różnych statycznych ujęć kamery. Tak jak to miało miejsce w np.: Resident Evilu. Tyle, że tu nie ma renderowanych teł – pełne 3D.
Silent Hill 2 w gruncie rzeczy jest grą przygodową. Zbieramy przedmioty, notatki i rozwiązujemy zagadki, które w każdej części SH są zrobione po mistrzowsku, ale w starym stylu. Na przykład mamy podany wierszyk i na jego podstawie musimy przykładowo.: ułożyć monety, wsadzając je do odpowiednich otworów.

Czym byłby horror bez strachu przed śmiercią? Oczywiście tym zajmują się potwory, to one straszą bezpośrednio. Jest ich znacznie mniej, niż w części pierwszej, ale podczas rozgrywki to nie przeszkadza. Znajdziemy tu powykręcane monstrum przypominające wariata w kaftanie czy manekina, który zamiast tułowia ma drugą parę nóg. Mamy tu również pielęgniarki ze zdeformowanymi twarzami. Ogólnie nie można się tu do niczego przyczepić. Bossowie występujący w grze to również mistrzostwo. Uznana za wizerunek serii kreatura z zardzewiałą piramidą zamiast głowy, wyglądająca jak kat jest naprawdę przerażająca.

W grze spotykamy również inne postacie, które mają swoje problemy i aż chce się ich słuchać. Każdy kryje jakąś tajemnicę. Spotkamy zakompleksionego pana imieniem Eddy, skrzywdzoną przez ojca Angelę oraz Marię zajmującą się tańcem w klubie GoGo. Jeszcze jednym smaczkiem jest wiele zakończeń. Ze względu na to, co robimy i jak się zachowujemy, otrzymamy jedno z 5 zakończeń. Od razu che się przeżyć raz zaliczoną historię na nowo.



Gra wyszła w dwóch wersjach: w zwykłej oraz w platynie. Ta druga ma podtytuł Director's Cut i oferuje dodatkowy, trwający 15 minut, scenariusz oraz jedno nowe zakończenie. W dodatku kierujemy poczynaniami Marii. Jej scenariusz jest prequelem względem opowieści Jamesa. Zakończenie, które otrzymujemy w tej edycji to UFO. Prześmiewcze, utrzymane w żartobliwym stylu zwieńczenie, które nie ma nic wspólnego z głównym wątkiem.

Sam do gry wracam bardzo często i za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. Kryje ona w sobie wiele zagadek, niewyjaśnionych, często dziwnych sytuacji. Żadna gra tak mną nie poruszyła i po prostu tak bardzo się nie spodobała. Silent Hill 2 ma bardzo głęboką fabułę, świetnych przeciwników i bossów oraz genialną muzykę. Jedyną rzeczą, która nie do końca zagrała, są odgłosy broni. Podsumowując: najlepiej opowiedziana, przejmująca, historia na Playstation 2.

1 komentarz:

Patosław pisze...

Wspomnienia wracają :)